Po przejechaniu okolo 45 km z kempingu dotarlismy do Solca Kujawskiego. Postanowilismy, ze od razu zabieramy przyczepe i po atrakcjach w juraparku ruszymy w droge nad nasze Wdzydze:)
Corki nastawione na prehistoryczna przygode (czytaj: na wypasiony plac zabaw, hehe) wygladaja tak:
Wejscie do parku robi wrazenie! Duza dbalosc o szczegoly wystroju i bardzo, bardzo sympatyczna obsluga!!:)
Na poczatku ustalilismy jasne reguly: najpierw zwiedzamy sciezke dydaktyczna, a potem plac zabaw z przerwa na obiad. Piatki zostaly przybite!;)
Odpowiedz na najwazniejsze pytanie naszych dziewczynek byla tuz za brama wejsciowa:)
Pytanie brzmialo: czy bedzie wozek dinus?
Byl! W dodatku inny niz w poprzednich parkach jurajskich, ktore odwiedzilismy.
Wielkie wrazenie zrobila lapa dinozaura wbita w dziedziniec:)
Ten jurapark jest zbudowany na innym terenie niz poprzednie. Jest bardzo mroczny…Las innego rodzaju z bagienkami i rozlewiskami wodnymi podbija wrazenie przeniesienia sie w odlegle zamierzchle czasy…Pamietajcie o zabraniu ze soba preparatu na komary!!! Mysmy zapomnieli:( I to znacznie przyspieszylo nasza wedrowke po prehistorii;) Ku uciesze panienek:))-> placyk zabaw;)
Solecki jurapark szczyci sie tym, ze posiada na stanie najwieksze dinozaury. Faktycznie niektore okazy robia wielkie wrazenie!
Zauwazylismy, ze dziewczyny po raz pierwszy byly naprawde zainteresowane nazwami poszczegolnych osobnikow, dopytywaly sie o ich upodobania hmmm..kulinarne:) Marianna intuicyjnie i bezblednie odgadywala czy dino byl ‘dobry’ (wege) czy ‘zly’ (miesozerny):)
Niestety ze wzgledu na coraz mocniej atakujace owady zmuszeni bylismy dosc szybko zakonczyc spacer, ale wrocimy tam jeszcze uzbrojeni w AntyBzz:)
Teraz nastapila najprzyjemniejsza czesc programu:))) Corki zrzucily obuwie i poooszly!
Plac zabaw faktycznie wspanialy! Sa atrakcje dla dzieci w roznym wieku. Przeplotnie i tuby do zjezdzania dla starszych:
i rozbudowane urzadzenia dla mniejszych:
Po jakims czasie zgodnie z umowa poszlismy na obiad. Jedzenie jest swieze, robione przy kliencie, ale nie jest szczytem finezji kulinarnej;)
Po posilku- miejsce ciekawe bo otoczone stawami z plywajacymi w nich pstragami teczowymi:) i z romantycznymi mostkami:
…dziewczynki mialy okazje karmic rybki:)
Akurat byla pora posilku pstragow.
Pozniej deser:) I tu nie mozna bylo juz sie przyczepic! Wspaniale gofry ze smietana i czkolada:) Z radosci panny odtanczyly dziekczynny taniec:)
Nastepnie bylo juz czyste i niekontrolowane szalenstwo:) Zabawa jakiej nie mozna niestety zapewnic w miescie.
Tak spedzilismy Dzien Dziecka z naszymi dziecmi:) Bawilismy sie wspaniale! Wszyscy!
Bylismy pewni, ze dziewczynki padna i zasna w drodze nad nasze jezioro- 3 i pol godziny jazdy!- ale byly w takich emocjach, ze przez cala droge spiewaly, smialy sie i ogolnie byly w stanie permanentnej ‘glupawki’;)) Mimo 35 stopni w aucie- bo pogoda dopisala nam wyjatkowo 🙂
Na drugi dzien obudzilismy sie (chyba po raz pierwszy od kiedy jestesmy rodzicami:)) o 7.50!!! Zapisac w kominie…;))