pożegnaliśmy Żnin, w drodze do Biskupina pociąg zatrzymał się ponownie w Wenecji
w Biskupinie z daleka dostrzegłem kilka osób z forum Camperteam.pl, ale oni gnali na festyn, a my na obiad. pomni pomyłki kulinarnej z ostatniej wizyty, kiedy to weszliśmy do fastfooda przy parkingu postanowiliśmy zapłacić więcej za przyzwoity obiad w Karczmie Biskupińskiej. stołowanie się tutaj okazało się zupełną klapą, którą w dodatku odchorowałem później. dla zainteresowanych recenzja na portalu gastronauci.pl
po nibyobiedzie udaliśmy się na wykopaliska. Ola koniecznie musiała postrzelać z kuszy
obydwie córki przejechały się na koniu. zaznaczyć muszę, że obsługa niezbyt miła, przejażdżka odbywa się w zbyt szybkim tempie (bo kolejka długa), a konie przemęczone…
jedną z atrakcji z których nie skorzystaliśmy był rejs łodzią wiosłową
weszliśmy na mury. w pawilonach które widać poniżej, a do których udamy się później odbywają się pokazy rzemiosła
ostatnią imprezą na festynie jest występ zespołu tańca irlandzkiego. niezależnie jaki temat festynu na koniec występuje Comhlan 😉 trzeba przyznać, że występ bardzo ciekawy, a dziewczyny sympatyczne
po występie tradycyjne warsztaty z publicznością. tym razem nie braliśmy udziału, ale frekwencja była duża
weszliśmy do jednej z chat, była tam kuchnia praprzodków z degustacją podpłomyków
kilkoro dzieci stworzyło zespół, który z modułowych elementów złożył makietę chaty biskupińskiej
potem dzieci zabawiły się w archeologów
kiedy dzieciom znudziło się grzebanie w piasku w grillbarze nieopodal zamówiliśmy kiełbasę i piwo. jeżeli kiedykolwiek przyjedziecie do Biskupina jadajcie na terenie wykopalisk, przynajmniej świeże i w miarę smaczne.
przedostatni dzień festynu się kończył, musieliśmy wracać na camping. niestety ostatnia kolejka do Gąsawy odjechała czekał nas więc jeszcze ponad półgodzinny spacer, ale skoro się nie spieszyliśmy dzieci mogły pobawić się na placu zabaw…
ruszyliśmy w końcu na camping. droga przyjemna, ale większa część pozbawiona chodnika, pobocze też niezbyt ciekawe… naszą uwagę przykuły latawce na uwięzi, okazało się, że siedzibę ma tutaj firma będąca producentem i importerem latawców, paralotni, latających reklam. wstąpiliśmy i kupiliśmy latawiec podobno lepszy od marketowych- zobaczymy. nabyliśmy też wiatraczek, który będziemy na wyposażeniu kampera 🙂 dla zainteresowanych: www.latawce.info
po drodze spotkaliśmy oczywiście kociaki
do kampera wróciliśmy zmęczeni, ale pełni wrażeń…