Dzisiejszy dzien byl w sumie nudny;) Normalny dzien na greckiej plazy, ci sami stali bywalcy...juz czujemy, ze trzeba nam dalej w droge. Potrzebujemy nowych wrazen!Punktem kulminacyjnym byla wizyta naszego dziadka Adonisa:) Krzys zadzwonil do niego, ze juz jestesmy w Kanatadika wiec przyjechal. Moglismy mu wreczyc drobne upominki, ktore szykowalismy od jakiegos juz czasu- najwieksza radosc sprawila fotografia Adonisa naszymi corkami (zrobiona w zeszlym roku)- oprawiona w turkusowa ramke. Kilkakrotnie bral ja w rece i cieszyl sie! Sam nie zjawil sie z pustymi rekami: jajka, pomidory, wielkie wiadro suszonego rigani- czyli odmiany oregano rosnacego tylko na Evii- (zapewnil, ze wystarczy mi na cala zime:) ), 5 litrow cudownej oliwy wlasnego wyrobu ( w zyciu nie kosztowalismy takiej!!), ciastka z greckiej cukierni dla dziewczynek i gigantyczne glowki czosnku! Jak Swiety Mikolaj:) Posiedzial chwile, pogadal, pozzymal sie, ze nie znamy dosc dobrze greckiego jezyka;)
Categories Grecja bez piątego biegu '2013
O swicie jak zwykle w czwartek pobiegalismy- ponownie 7 km!:) Warunki do biegania sa tu idealne...Po sniadaniu wyjechalismy z Kanatadiki w kierunku Istea, a potem dalej w gory, ktore wg Krzysia nie sa w tej czesci Evii bardzo wysokie, a droga na mapie czerwona wiec bedzie lekko, latwo i przyjemnie...hm....Istea nas zachwycila. Klimatyczne miasteczko, ktore musimy kiedys odwiedzic z rana, kiedy dopiero budzi sie do zycia. Dostawcy wypakowuja towary przed sklepikami, ludzie zagaduja sie na dzien dobry i przystaja na mala pogawedke, w kafenionach siedza juz pierwsi milosnicy kawy i porannych ploteczek- wszystko bez pospiechu, z usmiechem, w otoczeniu bujnej, kwitnacej zieleni, o ktora Grecy bardzo dbaja.