Wielkie Greckie Wakacje '2012
dzien pierwszy-podroz-leczyca
Dzis jest dzien, na ktory tak czekalismy… 11 miesiecy rozmow, planowania, sluchania greckiej muzyki, wyszukiwania zaslyszanych greckich slow, testowania przepisow kulinarnych… jednym slowem: 11 miesiecy marzen i wreszcie nadszedl TEN dzien!
dzien drugi- podroz- kiskunmajsa
Wyruszylismy z Leczycy o 5.40 z nadzieja, ze miasto Lodz (ukochane przez wszystkich kierowcow;)) przejedziemy w miare szybko i bez stania w korkach. Nasze nadzieje nas nie zawiodly:) Bylo na tyle wczesnie, ze przemknelismy bezstresowo! Za miastem zatrzymalismy sie na sniadanie i ruszylismy dalej. Nawigacja pokazala nam, ze jesli chcemy jeszcze dzisiaj dotrzec na kemping Jonathermal w Kiskunmajsa na Wegrzech to czeka nas ponad 900 km i 11 godzin podrozy…a upal taki, ze dziewczyny zasypiaja z goraca:/ W czesci mieszkalnej mamy na szczescie spory wiatrak i on ratuje corkom zycie! Do Katowic dojechalismy przed 11 i stanelismy, zeby rozprostowac kosci na parkingu przy Trzech Stawach. Nie bylam tam nigdy, bardzo…
dzien trzeci- Kiskunmajsa
Rano (kolejny dzien spimy tylko po 5 godzin) wstaje, kapie corki, robie sniadanie i pijemy kawe…czekamy…kiedy oni sie obudza? Taki widok to mile uczucie!:)
dzien czwarty- podroz- szeged- roszke
Spalismy bardzo mocno! Po takich kapielach to nic dziwnego:) Ranek przypomnial nam o klopocie jaki musimy rozwiazac..chlodnica! Pozbieralismy sie szybko, zaplacilismy (bardzo przyzwoicie!) za kemping razem z basenami i pojechalismy do wskazanego nam warsztatu. Tam niestety nas zignorowano:( Postanowilismy pojechac do Szeged- duze miasto wiec jest nadzieja, ze bedzie sporo serwisow…tiaa, nadzieja:/
dzien piaty- serbia- macedonia- grecja
Wjezdzamy do Serbii majac z “tylu glowy” rozne niezbyt ciekawe opinie i wiesci…ze niebezpiecznie na autostradzie, ze trzeba wyjatkowo uwazac itd. Planujemy zatrzymywac sie tylko w razie wyjatkowych sytuacji. Na poczatek mala kolejeczka na granicy:)
dzien szosty- stavros
Pierwszy poranek pod greckim niebem:) Widok z okna:
dzien siodmy- stavros- asprovalta- ierissos
Wschodzace slonce pozegnalo cudny, pelny ksiezyc…
dzien osmy- nea roda
Obudzilismy sie o wschodzie slonca, a spalismy nienajlepiej stojac jak sie okazalo na rozstaju drog, po ktorych noca i o swicie jezdzili amatorzy mocnych wrazen;) Ruszylismy na rekonesans w kierunku slynnej plazy sfinksa. Zasmucil nas widok masy smieci na wydmach, w pobliskim lesie piniowym….sfinks wygladal tak:
dzien dziewiaty- nea roda
Noc byla wlasciwie nieprzespana. W tawernie trwala typowo grecka kolacja do 2 w nocy, ale przy takim poziomie halasu i takiej muzyce mozna spokojnie spac. Problem byl z powodu plazowego baru oddalonego od nas spory kawalek, ale tak walacego decybelami, ze wykluczalo to spokojny sen:/ Coz, nie ma chyba miejsc bez wad? 😉 Dzien spedzilismy wiec bardzo leniwie, wypowo wakacyjnie z jednym tylko sporym wysilkiem, a mianowicie- poszlismy do sklepu;) Oto co robilismy i widzielismy: przetestowalismy nowy sprzet plazowy- rewelacja!
dzien dziesiaty- ouranopouli
Tak jak mozna sie bylo spodziewac: bar gral ostro, do 5 rano;) Dla odmiany w tawernie bylo wyjatkowo spokojnie! Rano zauwazylismy zwykla krzatanine na plazy i w porcie…